Ona jest w ciąży... kolejna w moim otoczeniu. Jednak tak bliska, najbliższa z otaczających mnie kobiet. Każde spotkanie sprawia mi olbrzymi ból i ukłucie zadrości oraz poczucie niesprawiedliwości, przecież ja czekam już dwa lata, od roku oboje się leczymy, a oni - oni dopiero co podjeli deczję i za pierwszym strzałem mają dwie kreski. To takie niesprawiedliwe... to tak boli.
chciałabym cieszyć się ich szczęściem, ale nie potrafię, nie wiem jak pozbyć się tych wszytskich okropnych uczuć i myśli.
Niedługo jej urodziny - nie pójdziemy, nie zniosę obecności trzech ciężarnych i opowieści o tym jakie sa szczęśliwe... chciałabym to znieśc, chciałabym pójść, ale nie potrafię. Może z czasem zaakceptuję ten stan rzeczy, a nawet będę potrafiła się cieszyć.
Tak bardzo chciałabym by ktoś mnie zrozumiał...
z nadzieją
sobota, 26 marca 2011
powitanie
Decyzja o założeniu bloga dojrzewała w mojej głowie bardzo długo. Jednak to chyba dobry krok w samoterapii.
Od 2 lat marzymy o dziecku - na początku nie sądziliśmy, że może dotknąć nas ten problem. Może za barzdo chcieliśmy, albo jeszcze nie czas... jednak od prawie roku leczymy się i mamy cały czas nadzieję, że w końcu ujrzymy dwie kreski i będziemy mogli się cieszyć upragnionym dzidziusiem.
Od 2 lat marzymy o dziecku - na początku nie sądziliśmy, że może dotknąć nas ten problem. Może za barzdo chcieliśmy, albo jeszcze nie czas... jednak od prawie roku leczymy się i mamy cały czas nadzieję, że w końcu ujrzymy dwie kreski i będziemy mogli się cieszyć upragnionym dzidziusiem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)